Kokakol is everywhere.
Chwilowo nie mam ze sobą „Wysokich Obcasów” i nie mogę przeczytać siedemset czterdziestego czwartego felietonu o obrazie ludzi kultury i sportu. Nie mam też, w opozycji do wcześniej wymienionego dodatku do „Wyborczej”, niczego czego czytanie sprawiałoby mi względną przyjemność. W takich sytuacjach w ręce wpadają